sobota, grudnia 22, 2018

Pomysł na świąteczne nakrycie stołu

Pomysł na świąteczne nakrycie stołu

sobota, grudnia 22, 2018

Pomysł na świąteczne nakrycie stołu


 Gotowi na święta? Ja jeszcze nie do końca ale co tam! Jeszcze mam chwilę czasu ;)

W zeszłym roku bardzo chciałam zrobić post o świątecznym nakryciu stołu ale niestety udało mi się go opublikować dopiero podczas świąt i raczej niewiele osób z niego skorzystało. W tym roku wyrobiłam się przed wigilią (brawo ja!) chociaż termin raczej last minute ;) Miałam w planach stworzyć taki post od początku grudnia ale ciągle brakowało czasu i... światła (do ładnych zdjęć). Dzisiaj atmosfera za oknem też była bez rewelacji ale jako tako chyba wyszło ;) Może jeszcze ktoś z Was nie ma pomysłu jak nakryć do stołu i mój wpis okaże się pomocny? Zapraszam :)

Być może część z Was pamięta jak w zeszłym roku opisywałam aranżację typowo wigilijną [KLIK!] W tym roku 24 grudnia spędzamy u rodziny, natomiast gospodarzami będziemy pierwszego dnia świąt. Żaden kolor nie kojarzy mi się tak bardzo z Bożym Narodzeniem jak czerwień. Rok temu kombinowałam na wszystkie sposoby aby użyć jej do dekoracji (kupiłam nawet czerwony obrus), a i tak finalnie wygrała tradycja. Wigilia to wigilia, jedyny i wyjątkowy dzień i biały obrus w moim odczuciu to podstawa, ale skoro pierwszy dzień świąt jest już nieco mniej formalny mogłam bardziej zaszaleć z kolorystyką :)




Wszystko czego użyłam do dekoracji stołu miałam już w domu, jedyne co dokupiłam to papierowe serwetki. Inspiracją do takiej a nie innej aranżacji była kraciasta serweta, która ma chyba więcej lat niż ja ;) Dostałam ją od mamy kilka lat temu i nareszcie doczekała się należytej oprawy :) Na serwetę położyłam czerwony bieżnik z Ikea aby zmniejszyć nieco wrażenie chaosu na stole i jednocześnie podkreślić kolor dominujący. Czerwone papierowe serwetki złożyłam w kształt gwiazdy (tutorial znajdziecie na youtube - też z niego korzystałam) i ułożyłam na każdym nakryciu. Jako ozdoby użyłam po prostu gałązek świerku. Złoty jelonek w oryginale był... fioletowy ale potraktowałam go złotą farbą w sprayu. Polecam to rozwiązanie, można dać drugie życie starym, niepasującym ozdobom :)







Jak Wam się podoba taka aranżacja?

sobota, grudnia 01, 2018

Kalendarz adwentowy DIY

Kalendarz adwentowy DIY

sobota, grudnia 01, 2018

Kalendarz adwentowy DIY


 
Witajcie w grudniu - najbardziej magicznym miesiącu w roku!

Osobiście uwielbiam ten okres, to mój ulubiony miesiąc <3 Czekam na niego z utęsknieniem i przeważnie już od października odliczam czas do tych świątecznych dni. Tak, świątecznych. Dla mnie cały grudzień to już okazja do świętowania i celebrowania chwil z rodziną. Kocham ten czas. 

Zawsze podziwiałam na internecie np. pinterest czy instagramie różne kreatywne pomysły na kalendarz adwentowy i sama zawsze marzyłam aby taki stworzyć.  W tym roku, będąc mamą rezolutnego trzylatka, mogłam po raz pierwszy spróbować swoich sił w tym temacie.

Przyznaję, że robiony był trochę na wariata (nie bez powodu ale o tym później) lecz myślę, że efekt końcowy jest dość zadowalający. 

Czego użyłam? 

Gałęzi
 (Nie ucinajcie! Podczas jesiennych spacerów w lesie spokojnie można znaleźć takie, które same się ułamały i leżą na ziemi. Szanujmy nasze lasy <3) 
Sznurka jutowego
Kolorowych torebek śniadaniowych (KiK)
Naklejek świątecznych (Auchan)
Lampek ledowych na druciku
Kilku sztucznych gałązek iglastych

Wykonanie jest banalne, wymaga tylko trochę czasu. Najpierw na ziemi ułożyłam torebki, tak by tworzyły kształt choinki. Jest to konieczne aby dobrze wymierzyć długości gałęzi. Gałęzie przycinamy na odpowiednią długość i związujemy ze sobą, zachowując odpowiednie dystanse, tak aby pozostało miejsce na torebki. W każdej torebce robimy małe otwory za pomocą dziurkacza i przewlekamy przez nie sznurek jutowy. Każdy taki sznurek przywiązujemy do odpowiedniej gałęzi. Następnie na torebki naklejamy świąteczne naklejki i numerujemy od 1 do 24. Na koniec, kalendarz można udekorować iglastymi gałązkami (użyłam sztucznych na druciku) i lampkami. Polecam światełka ledowe na cieniutkim druciku, gdyż jest on delikatny i nierzucający się w oczy. 

Gotowe! 

 



Na koniec dodam kilka zdań dot. samej idei kalendarza. Nie do końca jestem zwolenniczką wielu prezentów każdego dnia, ale jakiś czas temu trafiłam na instagramie na profil @domowazasadzka  [Klik!] Natalia, która jest jego właścicielką zainspirowała mnie do stworzenia czegoś zupełnie innego. W naszym kalendarzu nie ma prezentów. Codziennie natomiast będzie pojawiał się nowy list od Elfa! Nie powiem, czasami Elf dorzuci małą niespodziankę czy słodkość ale nie to jest głównym zamysłem. Przede wszystkim w ten sposób chciałam aby mój syn poczuł magię świąt, aby na nie czekał tak jak my i abyśmy spędzali razem czas w świątecznym duchu (Elf zostawia zadania do wykonania!). Myślę też że jest to fajny sposób na przybliżenie maluchowi idei świąt, historii Bożego Narodzenia oraz podstaw naszej wiary w przystępny i dostosowany do wieku sposób.

* Pozdrawiam świątecznie! *

niedziela, listopada 04, 2018

Przyjęcie urodzinowe w leśnym klimacie

Przyjęcie urodzinowe w leśnym klimacie

niedziela, listopada 04, 2018

Przyjęcie urodzinowe w leśnym klimacie


Co roku na urodziny mojego syna staram się zorganizować mu przyjęcie w jakimś konkretnym stylu/kolorystyce. W tym roku padło na leśną krainę i wszystkich jej mieszkańców :) Trochę ze względu na aktualną fazę młodego na Gang Słodziaków, a trochę natchnęła mnie tegoroczna piękna, złota jesień. Z pomocą oczywiście przyszedł nieoceniony Pinterest :) Mam dla Was dzisiaj sporo zdjęć z wczorajszego przyjęcia, może zainspiruję kogoś do stworzenia własnych leśnych opowieści ?:) (Żałuję tylko, że z racji pory roku i tego, że impreza zaczynała się o 17:00 nie udało mi się zrobić ładnych zdjęć. Sztuczne światło nie sprzyja foceniu, niestety :/)


Zacznę może od tortu. Jak widzicie, jest on bardzo prosty, wręcz "goły". Charakteru dodają mu dekoracje tzn. chorągiewki (zrobiłam własnoręcznie - patyczki do szaszłyków, sznurek jutowy i papier do pieczenia wycięty w trójkąty), zabawkowe figurki leśnych zwierząt i "choinki". Z tymi ostatnimi miałam zagwozdkę, gdyż nie chciałam wtykać w ciasto niejadalnych roślin więc w tej roli... gałązki rozmarynu :)


Jeśli chodzi o resztę jedzenia to starałam się aby była tematyczna. Było ciasto konar drzewa (sprawdźcie przepis na Buche de Noel), muchomorkowe koreczki (kostki żółtego sera i półówki pomidorów koktajlowych), czekoladowe cake popsy w dopasowanych kolorystycznie posypkach, rollsy z tortilli, oraz babeczki z leśnymi zwierzątkami (pikery zamówiłam na aliexpress). Wszystko zostało podane na plastrach drewna.






Nad stołem powiesiłam ramę, która od paru lat leżała zapomniana i nieużywana. To rama Ungdrill z Ikea, którą pomalowałam na złoto za pomocą farby w sprayu. W środku zawiesiłam trójkę, którą wycięłam z kartonu i przyozdobiłam mchem. To tak dla zaakcentowania, które urodziny właśnie świętujemy :)


Całości dopełniły dekoracje w postaci szyszek, kasztanów i ususzonych gałązek z liśćmi. Jak widać na zdjęciach, zrobiłam także zwierzaczkowe balony. Początkowo znalazłam na internecie niemal identyczne ale ich cena mnie powaliła (ok. 65,00zł za 8 sztuk) i postanowiłam zrobić je sama. Koszt moich to pewnie jakieś 5,00-6,00 zł (balony + kolorowy brystol). Pozostałe dekoracje kupiłam na allegro (styropianowe muchomory i kamienie z mchem) oraz na aliexpress (słomki, pikery, liściasta girlanda na słupie, gałązki z karteczkami).




Jak Wam się podoba? Udało mi się oddać leśny klimat? Macie jakieś pytania? Piszcie w komentarzach!


















poniedziałek, września 24, 2018

Łapacz snów - DIY

Łapacz snów - DIY

poniedziałek, września 24, 2018

Łapacz snów - DIY

 Z moimi projektami DIY jest tak, że najpierw jest pomysł. Pomysł kiełkuje w mojej głowie i najpierw jest myślą z kategorii "przecież ja tego nie ogarnę". Później przybiera realne kształty i zaczynam dochodzić do wniosku, że może jednak spróbuję, a następnie powooooooli zabieram się za realizację. Przeważnie szybko idzie mi tylko kompletowanie rzeczy potrzebnych do pracy, a później sporo czasu upływa zanim zabiorę się do realizacji projektu. Kiedy już jednak najdzie mnie wena, wtedy robię wszystko od razu, teraz, zaraz! I zazwyczaj zakładam, że pewnie nic z tego nie będzie i nie opłaca się robić zdjęć z poszczególnych etapów prac. 
Tak właśnie było i tym razem, kiedy postanowiłam samodzielnie wykonać łapacz snów, dlatego zdjęcia z poszczególnych etapów jego produkcji są kiepskie bo zrobiłam je z relacji jaką udostępniała  na Instagramie w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;)

Odkąd wprowadziliśmy się do naszej sypialni na piętrze czegoś mi brakowało na ścianie przy wezgłowiu łóżka - nie należę bowiem do osób, które hołdują stylowi minimalistycznemu. Żadna pusta ściana nie może czuć się w moim domu bezpiecznie ;) Powiesiłam wtedy na szybko to co akurat miałam pod ręką - mały, delikatny łapacz snów. Tu macie link do zdjęć z tego okresu [Klik!] 
Od razu wtedy pomyślałam, że łapacz snów to fajny pomysł ale zdecydowanie przydałby się większy. No i co? Postanowiłam zrobić go sama, a jakże ;)

Czego potrzebujemy do wykonania łapacza?
- metalową obręcz - moja ma 30 cm średnicy (allegro) 
- bawełniany sznurek (Castorama lub inny market budowlany)
- serwetka robiona na szydełku (kupiłam w lumpku)
- duuuużo tasiemek, wstążek, piórek (większość swoich miałam w domu, w pasmanterii kupiłam tylko kilka metrów koronkowych tasiemek i tych z pomponikami)
- igła i nitka
Kto obserwuje mnie na Instagramie i śledził moją relację widział zapewne, że początki z łapaczem nie należały do najłatwiejszych. Na początek metalową obręcz należy ciasno opleść bawełnianym sznurkiem. 
 
Kolejny etap to zamocowanie serwetki do obręczy i ta czynność sprawiła mi najwięcej trudności bo pomysły może i mam ale talentu dziewiarskiego za grosz ;) Próbowałam zrobić to na wiele sposobów (na zdjęciach żałośnie wyglądające próby :D) ale z mojego doświadczenia wynika, że serwetkę najłatwiej po prostu przyszyć do bawełnianego sznurka (jest on dość gruby więc można to zrobić bez problemu).

 Kiedy tę część pracy mamy już za sobą pozostaje w zasadzie najprzyjemniejszy moment - dekorowanie łapacza. Wszystkie wstążki i tasiemki pocięłam na kawałki o długości 1m. Zależało mi na tym, żeby dół łapacza był gęsty i efektowny więc materiału poszło sporo ale jest to dość indywidualna kwestia. Zaczęłam od w miarę symetrycznego rozstawienia tych bardziej ozdobnych tasiemek.

 
  Puste miejsca między nimi wypełniłam prostą, białą wstążką.Na koniec wyrównałam brzegi wstążek, nadając im kształt odwróconego stożka.
Gotowe! 


Tak pięknie prezentuje się obecnie w naszej sypialni:


Koniecznie dajcie znać co myślicie o takiej dekoracji? Udało mi się kogoś zainspirować? :)








poniedziałek, września 17, 2018

Pomysł na aranżację ściany - galeria

Pomysł na aranżację ściany - galeria

poniedziałek, września 17, 2018

Pomysł na aranżację ściany - galeria


Post o galerii ściennej miałam dodać od czerwca - czyli wtedy kiedy powstała - ciągle jednak nie mogłam się do tego zabrać. W końcu jednak jest! Kto ciekawy? Zapraszam ;)

Pierwszy wpis o tym, jak zaaranżowałam ścianę nad kanapą w salonie był jednym z pierwszych, jakie pojawiły się na blogu [Klik!]
Na początku czerwca zachciało mi się jednak zmian. Półki się sprawdzały ale miałam wrażenie, że niepotrzebnie przytłaczają ten fragment salonu, potrzebowałam trochę przestrzeni, chciałam wnętrzu nadać nieco lekkości. Zawsze lubiłam galerie ścienne, a w obecnym domu nie miałam okazji stworzyć żadnej z prawdziwego zdarzenia (mam jedna galerię luster ale o tym innym razem ;)), wobec tego wybór był oczywisty.



Ściana jest dość spora, miałam więc spore pole do popisu. Pierwsza myśl była taka aby galerię zrobić bardzo monochromatyczną - tylko czarne ramy i grafiki. Wymagało to jednak więcej czasu bo wiecie - kupić ramy, znaleźć odpowiednie plakaty itd... a ja jestem bardzo niecierpliwa! Powyższy plan miał również jedną zasadniczą wadę - o ile monochromatyczna galeria wyglądałaby na pewno bardzo stylowo to jednak czułam, że nie byłaby MOJA. W moim domu musi być miejsce na rodzinne zdjęcia, pamiątki i rzeczy zrobione  własnoręcznie - to przesądziło sprawę. 




Wszystkie te przemyślenia przeszły przez moją głowę podczas jednego popołudnia. Normalna osoba zapewne zaplanowałaby taki projekt nieco bardziej skrupulatnie ja jednak najczęściej idę na żywioł, bo ja muszę już, teraz, zaraz! Tak też było tym razem, a więc w czasie gdy mój mąż kosił trawę ja przestawiłam meble, ogołociłam całą ścianę i zebrałam wszystkie ramki ze zdjęciami porozwieszane i poutykane po całym pokoju. Zebrałam je w jedno miejsce i doszłam do wniosku, że czegoś tu brakuje. Postanowiłam dodać do galerii kilka wiszących bibelotów - małe lusterka, wianki - bo właściwie dlaczego nie? Kto powiedział, że galeria to tylko ramki? Ułożyłam przykładową aranżację na podłodze i stwierdziłam, że to jest to! 






Jak ułożyć taką galerię na ścianie zapytacie? Odpowiem - nie wiem. Serio, niczego nie planowałam, nie przyklejałam do ściany papieru wielkości ramek, nie odrysowywałam ich na papierze. Poszłam na żywioł jak zwykle i udało się :) Nie twierdzę, że te sposoby są złe ale dla niecierpliwców takich jak ja są po prostu zbyt czasochłonne :D Jeśli też wolicie szybkie rozwiązania to moja rada: zacznijcie wieszanie ramek od tych największych. Warto zrobić przykładową galerię na podłodze, żeby mieć jakiś punkt wyjścia chociaż gwarantuję, że w trakcie przybijania przynajmniej kilka razy zmienicie ułożenie ;) 




Czasami naprawdę niewiele trzeba, żeby stworzyć coś fajnego i odświeżyć wizualnie swoje wnętrza :) Grunt to pomysł i chęci. Co sądzicie o takiej aranżacji ściany? 
Copyright © O-Caroline , Blogger